Mężczyzna był bardzo mocno bity i poniżany przez swoją mamę i babcię. Mama wychowywała go sama. Wspierała ją jej mama, czyli jego babcia, która miała osobowość herszta rodziny, nie znosiła sprzeciwu i była despotyczna. Kilkakrotnie w dzieciństwie myślał nawet o tym, by popełnić samobójstwo.
Potem ożenił się i urodziło mu się dziecko – chłopiec z zespołem Downa o dużej agresywności. Mężczyzna rozwija się duchowo, uczył się reiki, różnych form uzdrawiania i szukał odpowiedzi: Dlaczego mnie to spotkało?
Ma także trudności z realizacją zawodową, pomysłów na zarabianie oraz kreacją swojej woli.
Z jednej strony ogranicza i blokuje go to, że dużo czasu zajmuje opieka nad synem. Z drugiej strony, kiedy zbyt mocno skupia się nad jakimiś celami materialnymi, chce zrealizować swoje pragnienia czy próbuje leczyć dziecko, by poprawić stan syna, a zarazem ulżyć swojemu losowi – dziecko jeszcze bardziej choruje i jest bardziej agresywne.
W jego wypadku, pojawiają się trzy pytania:
- Dlaczego doświadczył bicia, poniżania i upokorzenia w dzieciństwie
od mamy i babci? - Dlaczego urodziło mu się dziecko z chorobą?
- Dlaczego ma tak mocno zablokowaną możliwość kreacji swoich
pomysłów i uzdrawiania syna?
Co pokazuje diagnoza u tego mężczyzny?
Zacznę od odpowiedzi na pierwsze pytanie – dlaczego był bity i poniżany przez mamę i babcię?
W poprzednich wcieleniach był on przywódcą grup plemiennych i wojowników na terenach rosyjsko – azjatyckich. Był bezlitosny, podpalał, rabował, mordował. Jego ego urosło do przekonania o swojej niezmierzonej sile, był wyniosły, pogardliwy dla słabszych i niszczył tych, którzy blokowali jego pragnienia.
Zobaczcie:
- W poprzednich wcieleniach był podobny z charakteru do swojej babci z obecnego życia. Była ona hersztem rodziny, miała nieugiętą wolę, niszczyła tych (w tym wnuka i jego ojca), którzy się jej sprzeciwiali. Jej osobowość jest obrazem jego osobowości z poprzednich wcieleń.
- Pogarda dla słabszych – teraz sam ma chore dziecko.
- Nieugięta wola, spełnianie pragnień i stawianie na swoim – zablokowane zostało jego ego, wola realizacji pragnień przez utratę mocy kreacji, dzięki temu że Dusza przyszła na świat na poziomie świadomości ofiary i upokorzenia, czyli doświadcza tego, co sam robił innym wcześniej.
Długotrwała, negatywna emocjonalnie kontemplacja, skupiona na myśleniu o sobie jako o ofierze i o swoim upokorzeniu – w wyniku doświadczanych sytuacji w dzieciństwie, spowodowały w końcu ogromną utratę mocy, osłabły siły Ducha. Utrwalił się mocno kompleks emocjonalny, powstały kanały połączeń z ciemną stroną w umyśle, ciele i na poziomie Duszy, co utrudnia potem transformację tych przekonań i emocji oraz utrudnia proces wybaczania i uwalniania się od traumy. Trzeba będzie skierować się w swoim wnętrzu do tych możliwości i przestrzeni, które uwolnią w nas duży impuls miłości i akceptacji swojej rzeczywistości (myśli o samobójstwie są odrzucaniem swojego życia). Następnie musimy podtrzymywać te impulsy. To spowoduje w końcu ruch Duszy i uruchomienie pozytywnych cech. Kiedy wykonujemy tak duży skok, często odkryjemy zdolności, o których nie mieliśmy do tej pory pojęcia. - W poprzednich wcieleniach miał haremy, źle traktował swoje żony, upokarzał je i bił, był o nie zazdrosny i podejrzliwy, że go zdradzają lub nie są lojalne. Dlatego w tym życiu, to właśnie kobiety: mama i babcia, które same miały nienawiść do mężczyzn już z poprzednich wcieleń – biły go i upokarzały. Było to „wyrównaniem” za jego własny, wcześniejszy stosunek do kobiet.
Jeśli na świat przychodzi Dusza z tak dużymi obciążeniami i człowiek ma tak ciężki los, to oznacza, że także ma niską energetykę, a w Duszy było już mało energii miłości i Dusza słabła.
Człowiek wytracił ją w poprzednich wcieleniach na agresywność, nieugiętą wolę, dokonywanie przemocy, sprawianie bólu innym i dumę. Brak miłości w Duszy, powoduje, że następuje utrata mocy wewnętrznej, takiej osobie trudno jest wtedy utrzymywać w umyśle cierpliwość, dystans, wybaczenie i miłość, które są wsparciem, przy przechodzeniu ciężkiego losu. Taki człowiek, będzie agresywnie znosił to, co go spotyka. Tym bardziej, że podświadomie odczuwa się starą siłę ego, która jest obecnie zablokowana i nie może się uwolnić. Ten efekt nazywam, że ktoś duży, wyniosły i z mocnym ego, został zamknięty w „małej puszce”.
Przepracowywanie tak dużych, karmicznych obciążeń i widać w tym przypadku, że połączonych z podobnymi w rodzie (apodyktyczność, ego) spowoduje, że musi taki człowiek doświadczać osób i sytuacji – w tym wypadku mama i babcia – które będą mu „robiły to”, co będzie cały czas wyzwalać w nim te wzorce, które stanowią nie uzdrowiony problem i obniżają energetykę Duszy. Bo to, co mamy do naprawienia w sobie, wzmaga się i wręcz atakuje nas w postaci wydarzeń z zewnątrz. Trwa to tak długo, aż człowiek w końcu z powodu tego, że nie może znieść tego natłoku i wzrastających trudności, zobaczy swój upór i zobaczy w sobie wszystko, co nie jest w nim samym oparte na miłości. U osoby o niskiej energetyce w takiej sytuacji, wzrasta agresja, pogłębiają się myśli o upokorzeniu, byciu ofiarą i wtedy myśli o samobójstwie (ten mężczyzna też takie miał) – czyli chęci ucieczki od doświadczania upokorzeń. Stan agresji, doświadczanej w dzieciństwie i w wieku dorastania, w poprzednich wcieleniach, w rodzie – pozbawił także energii jego przyszłe dziecko i wtedy dziecko urodzi się chore, lub będzie chorować w trakcie życia. Taki stan dziecka zmusza go jednak do pokory, pozbawia wyniosłości, ogranicza możliwość realizacji zamierzeń, i zmusza do przyjęcia swojego losu.
Osoba o niskiej energetyce nie może także leczyć innych, bo ma mało energii miłości, ma dużą agresywność na poziomie świadomym i z pewnością jeszcze większą na poziomie podświadomym. A ten mężczyzna ma także zablokowaną funkcję „moja wola”, więc nie może ułatwiać swojego losu przez poprawę stanu syna, a jego ego ma także blokadę realizacji.
Zobaczcie, ego zostało zamknięte w swojego rodzaju „puszce”, bo wcześniej następował niekontrolowany rozrost siły ego i nie została ona wykorzystana z miłością.
Inny aspekt tej sprawy, pokazuje też, że jakieś Dusze – czyli mama i babcia, musiały także wziąć na siebie dokonywanie przemocy na dziecku, aby dokonać wyrównania. Ale one same, także miały już duże nadużycia związane z agresywnością, nieuleczoną nienawiść do mężczyzn, nie tylko z obecnego życia, ale i z poprzednich wcieleń. Więc Dusze, postanowiły dokonać wyrównania, które było także niezbędne dla Duszy tego mężczyzny, aby w końcu, jego wyniosłe ego uczyło się powoli pokory i miłości poprzez utratę siły ego.
Gdyby nie doznał tego upadku, cierpienia – to nie powstrzymałby się sam, a jego Dusza potrzebuje regeneracji. Poza tym, podświadome poczucie winy, ściąga do siebie to „wyrównanie”, aby odciążyć się z nazbieranych nadużyć i przez to spłacać karmę, bo dłużej nie może jej już gromadzić.
Oprócz tego, energetyka Duszy wszystkich osób, była w tym wypadku na takim poziomie, że doszło do tych wydarzeń. Byli do tego wręcz „popychani” przez wewnętrzny przymus, który jest przejawem nieświadomości. Dusze na poziomach świadomości miłości, wiary i wybaczenia, nie będą podejmowały się takich zadań. Nie będą np. w stanie znęcać się nad dzieckiem. Ci, którzy to robią, mają niskoenergetyczną strukturę Duszy, która dopuszcza się takich czynów np. pod wpływem frustracji życiem, niewybaczenia, czy z powodu ciągłego przekonania o niesprawiedliwości losu.
Dusze często spotykają się po to, by coś między sobą wyrównać, czasami mają wręcz przymus dokonywania powtórzeń, tak mocno chcą innych nawracać i zmuszać do zmiany zachowania, chcą się także zemścić, lub te ponowne spotkania mają służyć rozwojowi. Więc problem powraca tak długo, aż zostanie on zrozumiany z miłością. A jeśli Dusza nadal, nie chce zrobić postępów, może przyjść na świat, jako dziecko obciążone chorobą, lub przyjmuje cierpienie w życiu, by odkupić poczcie winy.
Wtedy kiedy rozmawialiśmy, mama tego mężczyzny przebywała w ośrodku opieki, ze względu na Alzheimera. Alzheimer, to świadomość, która została ograniczona przez procesy neurodegradacji, które prowadzą do otępienia, obniżają sprawność mózgu, prowadzą do kłopotów z mową, myśleniem i pamięcią. W ten sposób zostały powstrzymane u tej kobiety dalsze procesy destrukcji, które powstały w wyniku osobowości agresywnej, podczas obecnego życia, z jej rodu i z poprzednich wcieleń. Często chorobą współistniejącą w wypadku Alzheimera jest cukrzyca. Powstaje ona wtedy, kiedy szybko tracimy miłość do naszych najbliższych z powodu rozczarowania nimi, bo nie są tacy jak my oczekujemy.
Dusza tego mężczyzny jest starą Duszą, ale doszła do poziomu świadomości dumy, pogardy dla słabszych, pozbawiania ich życia, znęcania się nad swoimi żonami w haremie, do wyniosłości, nieugiętego stawiania na swojej woli, wysokiej agresywności, dokonywała łamania przykazań – więc musiała upaść, na najniższy poziom świadomości i przyjęcia losu ofiary, upokorzenia i pokrzywdzenia. By samemu przechodzić taki sam los, jaki człowiek zgotował wcześniej innym. By przechodząc samemu przez cierpienie, człowiek, zaczął podążać do miłości, pokory i uznania woli Boga. Jego siła sprawcza ego, została pozbawiona mocy i sprowadzona do świadomości ofiary, której brakuje mocy, by utrzymać wiarę w sukces i mieć moc sprawczą.
Dlatego w jednej z medytacji, widział siebie jako wojownika jadącego na koniu na czele grupy mężczyzn, ale nie miał broni. Został pozbawiony siły sprawczej, którą osiągał wcześniej przy pomocy dumy i agresji. Nazbierał także dużo przekleństw od tych, których skrzywdził i pozbawił życia.
Diagnoza u dziecka.
W poprzednich wcieleniach osoba doznała trudnych okoliczności dzieciństwa, które pozbawiły go miłości do kobiet (matka, siostry). W agresywnym umyśle powstała choroba psychiczna, pojawiła się diabelskość i zaczął dopuszczać się gwałtów.
Dlatego w tym życiu, świadomość jest odłączona od ciała z powodu destrukcyjnego poziom agresywności. Jest on młodą Duszą, więc teraz musi zacząć się restrukturyzować, aby nie doznać rozpadu Duszy i małymi kroczkami, musi uczyć się przyjmować miłość i opiekę od rodziców (od matki i ojca).
Młoda Dusza nie była w stanie przejść poczucia winy i nauki przez przyjęcie doświadczeń upokorzenia i ciężkiego losu, bo takie doświadczenia pogłębiłyby jeszcze agresywność. Jest na poziomie świadomości ofiary, ale umysł nie przetwarza świadomie emocji, funkcjonują one w ograniczeniu. Przy tym, otrzymuje i przyswaja impulsy miłości, którą otrzymuje pod postacią opieki od rodziców. Ale im mniej ojciec się złości – tym lepszy jest stan syna.
WNIOSKI
Aby zobaczyć strukturę problemu człowieka, trzeba skonfrontować osobę z pierwotną przyczyną, ustalić jak duże powstały połączenia z istotami demonicznymi psychiki w poprzednich wcieleniach, w obecnym życiu, oraz w rodzie.
Trzeba zobaczyć i ustalić, jakie formy odpowiedzialności, trzeba teraz przyjąć z miłością. Każdy człowiek nosi w sobie różne błędy i winy. Są one zarazem możliwością uczenia się, rozwoju, są możliwością zmiany siebie poprzez miłość, są nauką pokory i wdzięczności.
Diagnoza, terapia i wewnętrzna analiza służą temu, by móc świadomie rozpoznawać, że jesteśmy ciągle stymulowani przez nieświadome zapisy karmiczne i ludzi, którzy w wyniku tego, w jakim jesteśmy stanie świadomości, pojawiają się w naszym życiu i „podpuszczają” nas, byśmy ciągle, automatycznie i nieświadomie, powtarzali i odtwarzali swoje stare błędne myślenie, uczucia, emocje pozbawione miłości i byśmy ciągle podejmowali wybory pod wpływem naszego stanu. Robimy tak, ponieważ nie potrafimy jak dzieci w szkole, zrozumieć swojej lekcji.
Samoświadomość powoduje, że rozpoznajemy próby jakie przechodzimy. Wiemy dlaczego jesteśmy wystawiani na nie, przyjmujemy je i potrafimy je w końcu przechodzić inaczej.
Czyli najpierw potrzebna jest diagnoza, która dostarcza nam informacji, tłumaczy przyczyny i przywraca nam dzięki temu przytomność emocjonalną. Wtedy, możemy odłączyć się od ciągłego cierpienia i bólu, jesteśmy w stanie zrozumieć: „dlaczego?” i „po co?”. A potem, potrzebna jest akceptacja swojego losu, łagodność i zrozumienie. Następnie wchodzimy na etap, gdzie uczymy się podchodzić do swojego życia z miłością i dystansem, stajemy się przytomnym obserwatorem swoich emocji i potrafimy wtedy dokonać korekty w swoim umyśle. Stosując często na sobie samoobserwację, nauczymy się naturalnie utrzymywać, przez coraz dłuższy czas, stan równowagi w sobie.
Osoby z dużym podłączeniem do ciemnej strony, mają problem z wpływem na samego siebie, na swój umysł, który jest jakby poza ich kontrolą. Są uzależnieni od tych negatywnych emocji. Często mają przez to wielokrotną osobowość, upośledzone sumienie – więc są niewrażliwi na to, że krzywdzą innych i mają rzadkie chwile, podczas których są prawdziwymi, dobrymi sobą.
Osoby na wyższych poziomach świadomości, także „zapędzą” się w negatywne emocje. Często zostajemy uwikłani przez innych w hipnotyczne myśli, pełne niezadowolenia z życia. To jest nieuniknione, bo jesteśmy bodźcowani wieloma czynnikami. Ale znając sposoby na siebie, kierując się czystymi intencjami, priorytetami miłości – potrafimy się od nich odłączyć.
Na przestrzeni wcieleń, przechodzimy określone, powtarzające się problemy i spotkania z tymi samymi osobami. Pojawiają się one tak długo, aż w końcu przejrzymy na oczy. Czyli zobaczymy prawdę o sobie, o innych ludziach, o życiu, o Bogu, dostrzeżemy, że każdy każdemu „coś robi”, że wzajemnie dajemy sobie lekcje, uczymy się dzięki relacjom, i rozwiązywaniu problemów. Kiedy spuścimy już powietrze ze swojego ego, potrafimy poddać się woli Stwórcy, jako Sile skłaniającej nas do rozwoju, a nie krzywdzącej nas. Diagnoza i czysta, przytomna samoświadomość siebie, działa jak szkło powiększające, które umożliwia przyjrzenie się strukturze naszych problemów osobowości (i u innych – widzimy, jak jesteśmy uwięzieni w swojej osobowości) i popełnionych błędów.
Potem poprzez konfrontację w kolejnych wcieleniach z praprzyczyną naszych błędów lub braku rozwoju, jesteśmy zmuszani do wzięcia odpowiedzialności za swoje myśli, uczucia i charakter.
Jest to potrzebne do dokonania w sobie zmian, bowiem człowiek rozwija się jedynie dzięki doświadczeniom, a nie dzięki lenistwu, gdy sam dobrowolnie nic nie chce zmienić. Wtedy dopiero nasze życie się zmienia, kiedy w końcu przyjmujemy i przechodzimy prawidłowo określony cykl. Już samo wyrażenie woli naszej przemiany, kiedy będzie ona oparta na czystych intencjach – spowoduje, że pojawiają się zmiany.
Uprzedzam, że nasze Pole Życia, wyłapie wszelkie nasze najmniejsze uczucia, które będą pozbawione miłości, kiedy będziemy chcieli oszukać Boga, będziemy chcieli pozwolić sobie jeszcze i znowu na swoje stare przyzwyczajenia. Kiedy nie włożymy w przemianę całego wysiłku, kiedy upadnie w nas akceptacja swojego losu, pokusą jest wtedy ciągłe nawracanie do niezgody na swój los, do przeszłości i zmienność nastrojów. Dlatego akceptacja musi być ugruntowana w mocnej formie, która staje się niezmienna pomimo doświadczeń. Do tego potrzebny jest właśnie wysoki poziom miłości, energia siły Ducha (czyli umysłu, który daje moc wewnętrzną, kiedy jest stabilny i nie mamy siły wewnętrznej, kiedy jest słaby, nadwrażliwy i nieodporny na emocje). Inaczej, przy pierwszym doświadczeniu, kiedy przepłynie przez nas świadomość pokrzywdzenia, upokorzenia i ofiary, lęki, agresja – forma ulegnie rozbiciu i nie przejdziemy próby.
Aby obudzić się ze snu, trzeba zacząć być świadomym i trzeźwo dostrzegać rzeczywistość. Trzeba stopniowo otwierać oczy i budzić się – co powoduje, że żyjemy w końcu we własnej, przytomnej świadomości, a nie gdzieś na zewnątrz. Wtedy dopiero, możemy dostrzegać wszystkie aspekty naszej rzeczywistości.
Ci, którzy ezoterykę traktują jako ucieczkę od dziedzin życia, z którymi sobie nie radzą, chcą nauczyć się tylko kierować losem, nie chcą przyjmować swojego losu, chcą za wszelką cenę pozbyć się trudności, chcą tylko dostać podpowiedzi, poszukać winnych swojej sytuacji, lub żeby ktoś im tylko coś oczyścił i zabrał – nie ruszą do przodu.
Jedynie wysoki poziom miłości, czyli wysoka energetyka Duszy, daje tyle mocy wewnętrznej, że osoba uniesie nawet bolesne doświadczenia. Bo Dusza, z powodu poczucia winy, chce oczyścić, wyrównać i uleczyć to, co człowiek, przez kolejne wcielenia, wrzucał jej do zbiornika podświadomości i ją obciążał.
Jak rozpoznać, że zaczynają się na nas wylewać z podświadomości
zapisy karmiczne?
Kiedy mamy ciągłe, niepowstrzymane reakcje emocjonalne trudne do opanowania, jesteśmy pełni kompleksów, nie możemy zmienić swojego charakteru i sytuacji, pomimo prób doświadczamy ciężkich zdarzeń, chorujemy lub jesteśmy niepełnosprawni – my sami, lub nasi najbliżsi, to zawsze oznacza, że działa na nas jakaś praprzyczyna, która potrzebuje uzdrowienia. Nie patrzcie także na innych, każdy ma inny los i jest na innym etapie rozwoju. A poza tym, nie wiecie w jaki sposób i w jakim temacie, ta osoba „płaci” za swoje własne nadużycia.
Rozpoznanie struktury i całego łańcucha naszych błędów pochodzących z poprzednich wcieleń, od przodków i naszych własnych z tego obecnego życia powoduje, że zaczynamy rozpoznawać sens, logikę i dostrzegać sprawiedliwość naszego przeznaczenia.
Widzimy wtedy, że:
W każdym momencie życia zbieramy jedynie to, co posialiśmy wcześniej i jednocześnie siejemy to, co będziemy musieli zbierać w przyszłości.
Spokój osiągamy więc wtedy, kiedy włączamy się dobrowolnie w porządek rzeczy naszego losu, który jest zgodny z naszym poziomem świadomości, energetyką Duszy, a wynika to z naszego rozwoju, lub jego braku na przestrzeni wcieleń.
Nasza historia z poprzednich wcieleń jest cały czas czynna w naszej podświadomości i zaczyna na nas wylewać „brudy” wtedy, kiedy nieświadomie myślimy, lub zachowujemy się tak, jak w poprzednich wcieleniach.
Dlatego dzięki samoświadomości, rozpoznaniu zawartości naszego programu urodzeniowego z diagnozy, z daty urodzenia – możemy pomóc sobie prawidłowo kierować swoją świadomością. Wtedy będziemy też prawidłowo przechodzić i rozwiązywać problemy, co zwiększy naszą moc kreacji i realizacji marzeń. Intuicja jest otwarta i niezabrudzona negatywnymi emocjami (niskie poczucie wartości, szukanie winnych, niemoc, lęk, agresja, wyniosłość, uzależnienie od pragnień, egoizm), więc jesteśmy podświadomie, płynnie prowadzeni do właściwych rozwiązań, sprawy się układają i rozluźniają się „kleszcze”, które wcześniej nas ograniczały, bądź więziły.
Każdy opór wewnętrzny, przeciw swojemu losowi – powoduje „tarcie”, które przejawia się jako nieopanowane lęki, niezadowolenie, poczucie bezsensu, zwiększa skłonność do uzależnień, powoduje utratę poczucia wartości, lub wywołuje w nas nawet chęć mentalnego niszczenia innych lub zniszczenia siebie.
Na ziemi są miliardy ludzi i każdy człowiek chce żeby było tak, jak on chce.
Dzisiaj ty masz agresję na kogoś, bo nie jest taki jak oczekujesz, ale wyobraź sobie, że jutro ktoś inny, będzie chciał niszczyć ciebie. Bo ty nie spełniasz jego oczekiwań.